Małgorzata Sojka 2021-12-25
W mroku
Przeglądając „Przewodniki katolickie” z 1962 roku, w grudniowym numerze natrafiłam na piękną bożonarodzeniową opowieść Karla van de Woestijne pochodzącą z „Bożego Narodzenia we Flandrii”. Oto ona…
„Jest to szczegół mało znaczący i Pismo święte nie opowiada o tym…
… o tym, jak Maryja wsparta o ramię zatroskanego Józefa – już trochę bez tchu ze zmęczenia i ze smutkiem w oczach – przechodziła obok domu dwojga biednych ludzi; to było na drodze do Betlejem. Maryja wyczerpana podróżą szukała gospody, w której by Ona i Ten, którego nosiła, znaleźli schronienie i dach nad głową. Bo nie znała jeszcze woli Boga, który chciał Ją, w całym Jej ubóstwie, zawieść do stajni i żłobu, wybranych na miejsce urodzin i kołyskę.
I tak przechodziła Maryja obok domu dwojga ubogich ludzi, starego mężczyzny i starej kobiety. Kobieta wyjrzała oknem na pustą, szarą drogę i kiedy ujrzała zagubionych w mglistym zmierzchu wędrowców, ogarnęło ją współczucie. Odwróciła się do męża, który siedział zgarbiony w gęstniejącej pomroce izby, mówiąc:
- Idzie tu drogą niewiasta, która wnet będzie rodzić. Jest bardzo znużona, a mężczyzna u Jej boku jest pełen troski. Nie są z naszych stron, inaczej wiedziałabym, skąd prowadzi ich droga. Nie, nie znam tych ludzi.
Mężczyzna dźwignął się ze swego stołka i podszedł do okna. Zobaczył, jak śmiertelnie znużona była Maryja, jak nisko pochylił głowę Józef.
- To są biedni ludzie – powiedział. Wkrótce urodzi się im dziecko.
I odwracając się z powrotem w smutny mrok izby:
- My nie mamy dzieci.
Wzruszona kobieta patrzyła przez okno dalej. Była to dobra, stara kobieta.
Maryja i Józef byli już daleko: szary obrazek w zamglonym, bladym świetle wieczora.
Stara kobieta widząc, że Maryja jeszcze ciężej wsparła się na ramieniu Józefa, powiedziała cicho:
- Jest bardzo zmęczona i cierpi.
A potem usiadła znowu w milczącej pustce izby.
I oboje, jej mąż i ona, myśleli o tym, że mogli byli tak łatwo zaprosić błądzących wędrowców do siebie. Kobieta myślała, że Dzieciątko urodziłoby się tutaj, przy łagodnym świetle lampy, że ogrzałaby Je przy jasnym ogniu i zawinęła w pieluszki. A mężczyzna myślał w swoim smutku, że nigdy nie miał dzieci i nigdy nie zaznał dzieci.
Ale Maryja i Józef byli już daleko, a biedni, starzy ludzie nie wezwali ich do siebie”.
Rodzi się pytanie – dlaczego?