signum magnum
signum magnum

Małgorzata Sojka 2022-12-23

Trzeba tylko, abyśmy mieli oczy...

Trzeba tylko, abyśmy mieli oczy...

Na początku XX wieku ukazała się jedna z najbardziej znanych książek noblistki Selmy Lagerlöf – „Legendy Chrystusowe”. Otwiera ją niezwykła opowieść, którą malutka Selma usłyszała od swojej Babci w  dzień Bożego Narodzenia.

Legenda opowiada, jak święty Józef w ciemną noc szukał ognia, by rozpalić ognisko w grocie, w której Maryja urodziła Dzieciątko. Chodził od chaty do chaty i pukał do drzwi wołając:
- Pomóżcie mi dobrzy ludzie! Moja żona powiła właśnie Dziecko. Muszę rozniecić ogień, by rozgrzać Ją i Małego.
Jednak nikt nie odpowiadał na prośby Józefa. Drzwi pozostały zamknięte.
W pewnej chwili Józef w dali ujrzał blask ognia. Kiedy zbliżył się, zobaczył stado białych owiec śpiących wokół ognia i siedzącego pasterza czuwającego nad trzodą. Nagle do Józefa podbiegły trzy duże psy. Ich ostre zęby błysnęły w świetle ognia. Rzuciły się na niego, jednak nie potrafiły wyrządzić mu żadnej krzywdy. Odstąpiły więc nie wydając nawet głosu.
Józef chciał iść dalej w kierunku ogniska. A że owce leżały stłoczone, przeszedł po ich grzbietach. Owce nawet się nie poruszyły. Kiedy Józef był już blisko ognia, pasterz spojrzał na niego. Był on starym, opryskliwym i nieżyczliwym człowiekiem. Widząc obcego wziął ostro zakończoną laskę pasterską i rzucił w kierunku Józefa. Laska już miała go uderzyć, jednak nagle odchyliła się w bok i upadła na pole.
Józef odezwał się do pasterza:
- Dobry człowieku, pomóż mi i pożycz trochę ognia. Moja żona powiła właśnie Dziecko. Muszę rozniecić ogień, by rozgrzać Ją i Małego.
Pasterz od razu chciał odmówić, ale trochę się przestraszył, bo przecież widział, że psy nie potrafiły obcemu zrobić nic złego, że owce nie rozbiegły się, gdy przechodził  i że jego laska nie chciała go uderzyć. Powiedział więc:
- Weź, ile ci potrzeba.
A w duchu pomyślał zadowolony: „I tak nic nie weźmie, bo został tylko żar, a on nie ma ani łopaty, ani wiadra”.
Ale Józef schylił się, wybrał z popiołu żarzące się węgle, położył je na swoim płaszczu i dziękując chciał odejść. Pasterz widząc, że ogień nie czyni mu żadnej szkody, zdziwiony zapytał:
- Cóż to jest za noc? I skąd się to bierze, że wszystko stworzenie okazuje ci litość?
Wtedy Józef odpowiedział:
- Nie mogę ci tego powiedzieć, jeśli ty sam tego nie widzisz.
I odszedł. Stary pasterz postanowił pójść za nim. Tak doszedł do skalnej groty, w której była Maryja z Dzieciątkiem. Pasterz pomyślał, że to Dziecko może zamarznąć na śmierć w tej zimnej grocie. Wzruszony wydobył z tobołka białą, miękką baranią skórkę. Podał ją Józefowi i powiedział, aby ten położył na niej Dziecko do snu.
W tej chwili otworzyły mu się oczy i ujrzał to, czego przedtem nie dostrzegał. I usłyszał, czego przedtem nie potrafił usłyszeć. Zobaczył wokół siebie krąg srebrnoskrzydłych aniołów. Każdy z nich trzymał w ręku lutnię i wszyscy śpiewali, że tej nocy narodził się Zbawiciel, który odkupi świat z jego grzechów. Stary pasterz zrozumiał, że wszelkie stworzenie tak jest rozradowane tej nocy, że nie może wyrządzić nikomu nic złego. Padł na kolana i dziękował Bogu, że przejrzał na oczy.
Babcia małej Selmy zakończyła tę opowieść słowami:
- Lecz to, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.
Potem położyła swoją rękę na głowie wnuczki i dodała:
- Zapamiętaj to sobie, ponieważ to jest tak samo prawdziwe, jak to, że ja widzę ciebie, a ty mnie. To nie polega na świeczkach i lampach, które się zapala, ani nie zależy od księżyca i słońca. Trzeba tylko, abyśmy mieli oczy, które potrafią widzieć wspaniałość Boga.

Apokalipsa św. Jana, 12, 1

Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.

Polecane